Stanowisko Porozumienia Stowarzyszeń Przewodnickich w Krakowie
w sprawie deregulacji zawodu przewodnika turystycznego.
Obecnie, zgodnie ze znowelizowaną w 2011 r. Ustawą o Usługach Turystycznych, „przewodnik to osoba zawodowo oprowadzająca turystów lub odwiedzających po wybranych obszarach, miejscowościach i obiektach, udzielająca o nich fachowej informacji i sprawująca nad turystami lub odwiedzającymi opiekę w zakresie wynikającym z umowy”.
Z zapisu w ustawie wynika, że nikt w świetle prawa nie może być ukarany mandatem za oprowadzanie rodziny lub znajomych. Biuro turystyczne ma swobodę zatrudnienia dowolnego specjalisty, o ile stosowny zapis znajdzie się w umowie zawieranej z turystą.
Uważamy, że poprzez dopuszczenie do wykonywania tego zawodu osób postronnych, nieposiadających odpowiedniej wiedzy, doświadczenia i kwalifikacji, turyści zostaną pozbawieni fachowej informacji i narażeni na straty zarówno moralne, jak i finansowe.
Analizując projekt ustawy „deregulacyjnej”, pragniemy podkreślić, że:
- Przewodnik turystyczny jest zawodem wolnorynkowym, świadczy o tym silna konkurencja oraz wolny dostęp do zawodu dla wszystkich, którzy zdadzą państwowy egzamin, będący dla potencjalnych klientów gwarancją jakości wykonywanych usług – rozległej wiedzy merytorycznej kandydata i jego przygotowania do pracy z różnorodnymi grupami turystów. Nie istnieją żadne limity ani wytyczne dotyczące ilości osób, które w danym roku zdadzą egzamin i otrzymają licencję, dlatego zniesienie szkoleń i egzaminów uważamy za posunięcie nierozważne, którego efektem będzie pogorszenie jakości oferowanych usług. Warto podkreślić, iż w przypadku naszego zawodu nie ma też mowy o zjawisku korporacjonizmu, ani w skali ogólnopolskiej, ani w poszczególnych miastach.
- Charakterystyczna dla zawodu przewodnika jest interdyscyplinarność wiedzy, obejmującej nie tylko historię i historię sztuki, ale także znajomość tradycji, obyczajów, życia codziennego i kulturalnego, strojów, regionalizmów językowych, legend (etc.) danego miasta. Niezbędnym przy wykonywaniu tego zawodu jest także opanowanie tej wiedzy w języku obcym oraz poznanie metodologii pracy z turystą. Skończenie szkoły średniej czy studiów wyższych w określonym kierunku niewątpliwie daje podstawy i jest ważną bazą teoretyczną, ale nie jest jednoznaczne z uzyskaniem praktycznych umiejętności i wiedzy przewodnickiej.
- Przewodnicy działają w ramach własnych działalności gospodarczych, na umowę – zlecenie, bądź umowę o pracę, w każdym z tych przypadków odprowadzając z tytułu swojej pracy podatki i płacąc składki ZUS. Po deregulacji zawodu przewodnika miejskiego zagraniczni touroperatorzy, dążąc do obniżenia ponoszonych przez siebie kosztów, zrezygnują z usług przewodnickich oferowanych w Polsce, a informacji turystycznej o naszym kraju zaczną udzielać zagraniczni piloci lub kierowcy autobusów, którzy podatki z tytułu uzyskanego wynagrodzenia odprowadzać będę w swoich krajach. Spowoduje to najpewniej spadek liczby zleceń dla przewodników lokalnych, który uniemożliwi przekroczenie progu opłacalności w legalnej działalności. Dotychczasowi profesjonalni przewodnicy zamkną swoje firmy, skończą się generowane przez nich wpływy do Skarbu Państwa. Na rynku krajowym powstanie za to szara strefa tworzona przez osoby, które będą wykonywać pracę przewodnicką jako dodatkową aktywność (np. zagraniczni studenci z programu Erasmus), często bez rejestracji i bez odprowadzania podatków. Polska nie będzie miała z tego tytułu żadnych wpływów. Spodziewane przychody za usługi przewodnickie zasilą szarą strefę, bądź będą stanowić zysk zagranicznych touroperatorów, którzy już teraz pilnie śledzą sytuację w Polsce.
- We wszystkich czołowych europejskich krajach recepcyjnych (np. Francja, Włochy, Hiszpania) istnieje regulacja zawodu przewodnika, a mandaty za pracę bez uprawnień są restrykcyjnie egzekwowane (ponadto pieniądze z nich również wpływają do kasy danego państwa). Niemcy dawane za przykład braku takiej regulacji są krajem emisyjnym, jej brak pozwala obniżyć koszty obsługi turystów, co jest korzystne dla touroperatorów wysyłających tysiące turystów zagranicę. Praca przewodników i pilotów nie jest tam do końca traktowana jako poważny zawód – raczej jest to tak zwany Nebenjob. Jeśli w Polsce zawód przewodnika stanie się Nebenjob, nie będzie mowy ani o wartościowych miejscach pracy, ani o jakości.
- Przewodnik jest często dla odwiedzających Polskę jedynym źródłem informacji o naszym kraju. Kurs, egzamin oraz świadomość wagi wykonywanej pracy powodują, że przewodnik czuje się odpowiedzialny za rzetelność przekazywanej wiedzy. Jeżeli zagraniczni piloci, przewoźnicy i postronne osoby będą mogły bez żadnych kwalifikacji świadczyć usługi przewodnickie, ucierpi na tym wizerunek naszego kraju, zamiast prawdziwej historii i prawdziwego obrazu Polski, turyści poznają szereg wizerunków stereotypowych, często negatywnych i pokutujących za granicą od lat. Wizyta w Polsce zamiast je zmienić i poprawić, skutecznie je pogłębi.
- Uważamy za kontrowersyjne niektóre zapisy w projekcie ustawy „deregulacyjnej”. Należą do nich między innymi:- art. 33 ust. 1 „Przewodnicy turystyczni mogą oprowadzać obsługiwane wycieczki po muzeach, wystawach i zabytkach, jeżeli zadania tego nie wykonuje uprawniony etatowy pracownik”. Niniejszy zapis może, naszym zdaniem, doprowadzić do wzrostu cen zwiedzania muzeów i nadmiernego etatyzmu – sytuacji, w której muzea, w obawie przed przekazywaniem nieścisłych informacji przez niewykwalifikowane osoby, będą musiały zatrudniać etatowych przewodników (mamy już takie sygnały). W chwili obecnej jest to niepotrzebne, ponieważ kursy dla kandydatów na przewodników turystycznych zakładają wizyty szkoleniowe w muzeach, gdzie przyszli przewodnicy zapoznają się z ekspozycją, poznają zasady bezpieczeństwa stosowane w muzeach, a często zdają również dodatkowe, wewnętrzne egzaminy uprawniające do pracy w poszczególnych placówkach.- projekt ustawy nie precyzuje statusu prawnego osób, które rozpoczęły szkolenie, były w jego trakcie lub ukończyły szkolenie i oczekują na wyznaczenie terminu egzaminu państwowego przez właściwego Marszałka Województwa w momencie wejścia w życie ustawy „deregulacyjnej”. Nie wskazuje również statusu prawnego osób posiadających już licencję pilota wycieczek lub przewodnika turystycznego i zasad na jakich licencja ta może być przedłużana.
- W przypadku zawodu przewodnika klient zwykle nie może zweryfikować jakości kupowanej usługi, zanim z niej nie skorzysta, a nawet gdyby takiej weryfikacji się podjął, wiązałaby się to z poważnym wysiłkiem, czyli „kosztami transakcyjnymi”. Ponad to, usługa przewodnicka jest ze swej natury jednorazowa, co oznacza, że niezadowolony klient nie będzie miał w tym przypadku okazji do zmiany usługodawcy na lepszego.
Podsumowując uważamy, że deregulacja zawodu przewodnika turystycznego w rezultacie może wyrządzić więcej szkód niż korzyści zarówno dla państwa, osób wykonujących te zawody jak również dla turystów. Zniesienie obowiązku szkoleń i egzaminów bowiem:
- Nie spowoduje wzrostu liczby miejsc pracy.
- Spowoduje wzrost szarej strefy.
- Spowoduje obniżenie jakości usług.
- Spowoduje szerzenie się negatywnych stereotypów o Polsce i zdegraduje wizerunek Polski jako celu podróży turystycznych.
- Spowoduje wzrost niezadowolenia z usług turystycznych oferowanych w naszym kraju, a co za tym idzie wzrost ilości skarg kierowanych do organizacji konsumenckich, czy sądów.
- Spowoduje spadek zainteresowania usługą przewodnicką w ogóle, a w rezultacie obniżenie dochodów z turystyki i zmniejszenie się ilości miejsc pracy również na skutek zaprzestania działalności instytucji szkolących pilotów i przewodników.
- Spowoduje wzrost kosztów zwiedzania ze względu na obowiązek wynajmowania dodatkowo przewodników muzealnych, po obiektach, rezerwatach przyrody, parkach narodowych itp. a w rezultacie spadek liczby odwiedzających te miejsca.